Była
piękna, słoneczna pogoda. Wysoka temperatura zachęcała do wyjścia
na dwór, a czyste wiejskie powietrze niesamowicie odprężało. Inni
chłopcy ze wsi grali w piłkę, a tylko ja musiałem siedzieć w
domu nad książkami.
– I
jak ci idzie?
– A
jak ma mi iść? – zapytałem rozdrażniony. – Nic nie rozumiem!
To jest głupie i na pewno mi się w życiu nie przyda! Po co mam się
tego uczyć?! – spytałem podniesionym głosem.
Spojrzałem
na babcię, która stała w drzwiach do mojego pokoju z zatroskaną
miną i zaczęły dręczyć mnie wyrzuty sumienia.
– Przepraszam, nie powonieniem na ciebie krzyczeć. To nie twoja
wina – poprawiłem się natychmiastowo, spuszczając zawstydzony
wzrok na swoje buty.
–
Może zawołam Elę? Ona pomoże ci z tą matematyką.
–
Nie, babciu. Nie zawracaj jej głowy...
–
Przyniosę wam jeszcze ciasteczek. Tak - na pusty żołądek nic ci
do głowy nie wejdzie, kochanie – powiedziała z uśmiechem i
poczochrała moje krótkie, blond włosy, jakby ignorując protest.
Westchnąłem
ciężko i odwróciłem się do biurka, kiedy kobieta opuściła mój
pokój. Spojrzałem ponownie na zielony podręcznik do matematyki i
aż z wrażenia dostałem gęsiej skórki na przedramionach, mimo że
na dworze było wyjątkowo ciepło. Pamiętam, że kiedyś bardzo
lubiłem kolor zielony. Do momentu, kiedy zobaczyłem tę książkę.
Wydawało mi się, że tylko tekst na okładce był wydrukowany po
polsku a cała reszta jakimiś chińskimi znaczkami. Wszystko, co
było napisane w środku, chyba zostało wzięte z kosmosu – nie
mogłem zrozumieć kompletnie nic. To głupie, ale nawet kwadraty
wyglądały jak trójkąty.
– Puk
puk. Można?
–
Tak, wejdź.
Z
przyjaznym uśmiechem odłożyła talerzyk z ciasteczkami od babci i
usiadła na moim łóżku.
– No
to powiedz czego ty z tej matematyki nie rozumiesz, Piotruś. –
Odkąd pamiętam zawsze zwracała się do mnie zdrobniale. Jeszcze
nie było takiego dnia, kiedy nie uśmiechnęłaby się bez powodu
czy nie dała dobrej rady. Pamiętam, że zawsze chodziła w spódnicy
i nie przepadała za łakociami. Kiedy miała urodziny, każdy głowił
się, co Jej podarować.
– Z
procentami – odpowiedziałem zawstydzony.
Ona
uśmiechnęła się szczerze po raz kolejny dzisiejszego dnia i
łamiąc odpowiednio ciasteczka, tłumaczyła co i jak z tymi
ułamkami. Dzięki Jej pomocy zrozumiałem wszystko w
godzinkę, a potem mogłem pójść na dwór pograć z kolegami w
piłkę.
Następnego
dnia poprawiłem jedynkę z matmy na piątkę z plusem. Nauczycielka
nie wierzyła w moje umiejętności i podejrzewała o ściąganie.
Przepytała mnie przy tablicy i niepocieszona wstawiła ocenę bardzo
dobrą w dzienniku przy moim nazwisku.
Po
powrocie ze szkoły szczęśliwy rzuciłem się Jej na szyję,
pokazując bardzo dobry stopień, który osiągnąłem dzięki Niej.
–
Dziękuję Ci – wyszeptałem z wdzięcznością, całując Ją
w policzek.
Dzień
dobry! :)
Już
po „Godzinie 0”, czyli czas na pierwszą część tego
opowiadania :)
Co o
niej myślicie? Proszę, wyraźcie swoje opinie w komentarzach! Każdy
jest na wagę złota!
zapraszam na nowe rozdziały na
Zbyt trudne, Analogicznych, Gramy o wszystko, Sutra serca :)
PS. Kajdi, jak robi krowa? :D
Zbyt trudne, Analogicznych, Gramy o wszystko, Sutra serca :)
PS. Kajdi, jak robi krowa? :D
Krowa robi "Muuuuuuuuuuuuuuuuuuuu" - https://www.youtube.com/watch?v=VmpJBz4tvRo :D
OdpowiedzUsuńA do rodziału to widzę, że tematem będą młodzieńcze lata Piotruśia, to jest genialny pomysł. A i klimat opowiadania, nie mówiąc o szablonie, mnie aż rozczula i zachwyca! :)
już to kocham <3 fajny pomysł co do młodzieńczych lat ;D
OdpowiedzUsuńmłodzieńcze lata są najlepsze :D
OdpowiedzUsuńja też jestem matematycznym debilem i też jak zaczęłam poprawiać oceny, to nauczycielka zaczęła się na mnie dziwne patrzeć xD
Kim jest Elka? Jej rola w życiu Piotrka chyba będzie duża, bardzo duża i bardzo ważna ;)
pozdrawiam! :*
Dla mnie to jest bardzo "tak", po prostu tak tak tak no i trzy razy tak i widzimy się przy następnym rozdziale ;*
OdpowiedzUsuń<3 nie mam słów na to co rodzi mi się w głowie ;3
OdpowiedzUsuńJuż kocham to opowiadanie <3 No i Piotruś ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny :*
No, no :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i zostaje :) więc mnie już masz :)
Pozdrawiam ;*
Matma!! Dla mnie ta dziedzina nauki na wieki wieków zostanie czarną magią i terenami niezbadanymi! Brrr Piotr miał szczęście, że ktoś potrafił mu wszystko wytłumaczyć!
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie. :) Chętnie tu zostanę.
OdpowiedzUsuńp.s. również nie przepadam za matmą. nie wiem jakim cudem miałam z niej 4?!
Pozdrawiam, Madzix! :)))
Szkoda, że mnie tyko rok uczyła matematyczka z prawdziwego zdarzenia, a nie inne, które próbowały wyłożyć materiał bez większego powodzenia -.-
OdpowiedzUsuńJednakże ja bardzo lubię takiego Piotrka, jak to zazwyczaj z nim bywa - gapę :D Inni koledzy grają w piłkę, a ta sierota siedzi nad lekcjami xD
Nie wiem kim jest Ela, prócz tego, że nieformalną korepetytorką Piotrka, ale ona odegra dość istotną rolę, przynajmniej tak mi się wydaje.
Ściskam :*
Hmm ciekawe i to bardzo.
OdpowiedzUsuńZostanę tu :>
Bardzo podoba mi się szablon i muzyka.
OdpowiedzUsuńMłodzieńcze lata Piotrunia. tak mi mów. Tak właśnie tak.